czwartek, 7 lutego 2013

ks. Jan Twardowski

zastanawiałam się co Wam pokazać :) jakoś w tym tygodniu nic nie przyszło - od poniedziałku :(
szkoda wielka
sięgnęłam dziś do swojego archiwum i postanowiłam Wam pokazać interesujący podpis

 autograf przyszedł do mnie w kwietniu 2005 roku.
Jan Jakub Twardowski (ur. 1 czerwca 1915 w Warszawie, zm. 18 stycznia 2006 tamże) – ksiądz rzymskokatolicki, prałat honorowy Jego Świątobliwości, polski poeta, przedstawiciel współczesnej liryki religijnej.

Śpieszmy się

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą


ks. Jan Twardowski

kto nie zna tego wiersza :)
a U Was jak tam?
Dziś tłusty czwartek :) ile pączków zjedliście heheh?

4 komentarze:

  1. pozostaje mi tylko pozazdrościć!

    OdpowiedzUsuń
  2. ooooch, zazdroszczę!
    Ale jeśli chodzi o wiersze, to ten akurat nigdy nie cieszył się u mnie jakimś szczególnym uwielbieniem, pomimo mojej ogromnej sympatii do twórczości ks. Twardowskiego.
    Z dłuższych jego utworów bardzo lubię "Bliskich i oddalonych":

    Bo widzisz tu są tacy którzy się kochają
    i muszą się spotkać aby się ominąć
    bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze
    piszą do siebie listy gorące i zimne
    rozchodzą się jak w śmiechu porzucone kwiaty
    by nie wiedzieć do końca czemu tak się stało

    są inni co się nawet po ciemku odnajdą
    lecz przejdą obok siebie bo nie śmią się spotkać
    tak czyści i spokojni jakby śnieg się zaczął
    byliby doskonali lecz wad im zabrakło

    bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej
    niektórzy umierają-to znaczy już wiedzą
    miłości się nie szuka jest albo jej nie ma
    nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek
    są i tacy co się na zawsze kochają
    i dopiero dlatego nie mogą być razem
    jak bażanty co nigdy nie chodzą parami

    można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie
    nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ten wiersz i całą jego twórczość. Niesamowity człowiek, zazdroszczę podpisu.

    Jeżeli chodzi o pączki to 3 na razie. Ahh. Jeden dzień w roku można sobie pozwolić na odrobinę słodkości c: Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. dziękuję Wam za miłe komentarze :)
    a podpis bardzo jest mi bliski :)

    OdpowiedzUsuń